Czy medycyna estetyczna jest eko? [felieton]

Popularne starożytne chińskie przekleństwo „obyś żył w ciekawych czasach”, które zatoczyło ogromne kręgi popularności, a ostatecznie okazało się nie być ani starożytne, ani chińskie, bardzo dobrze odnosi się do czasów obecnych. Niestety można by rzec.

Popularne starożytne chińskie przekleństwo „obyś żył w ciekawych czasach”, które zatoczyło ogromne kręgi popularności, a ostatecznie okazało się nie być ani starożytne, ani chińskie, bardzo dobrze odnosi się do czasów obecnych. Niestety można by rzec.

Jednakże tak, jak każdy kij ma dwa końce, tak i w dzisiejszych czasach można odnaleźć i pozytywne i negatywne aspekty.

 

Zakończmy jednak te dywagacje na temat przysłów i zastanówmy się, dlaczego obecny czas można nazwać ciekawym. Żyjemy w dobie ogromnego rozwoju cywilizacji. Rozwój ten jest tak szybki, że chyba sobie z nim nie poradziliśmy. Wszechobecne zanieczyszczenie środowiska daje o sobie coraz bardziej znać i wizja zagłady ludzkości nigdy nie była bardziej realna i potwierdzona naukowo niż teraz. Z drugiej zaś strony mamy dostęp do tak zaawansowanej wiedzy i technologii, że daje nam to niespotykane dotąd możliwości.

 

Jak to się ma do medycyny estetycznej? Otóż „ma się”. I to bardzo. Ludzie zawsze się upiększali. W różny sposób. I to tak, jak technologia jest nie do zatrzymania. Jednakże świadomość konsumentów wymusza na rynku powstawanie lepszej jakości produktów i technologii. Coraz więcej firm czerpie z natury w bardziej zrównoważony sposób dobierając składniki preparatów z upraw, które nie degradują środowiska. Łączą je z nowoczesną technologią i w efekcie powstają zabiegi, które są skuteczne, ale i bezpieczne. Zarówno dla pacjenta, jak i dla świata.

 

Mówi się, że potrzebna jest we wszystkim równowaga. Tak i właśnie te ciekawe czasy predestynują medycynę estetyczną do dostosowania się. Z jednej strony mamy ogromnie zanieczyszczone środowisko, które wpływa na nasz organizm, sprawiając, że mamy gorsze zdrowie i szybciej się starzejemy. Z drugiej zaś strony mamy ogromny dostęp do technologii i zabiegów, które pozwolą nam oczyścić organizm z zanieczyszczeń i odwrócić lub zapobiec skutkom wpływu środowiska na nie.

 

W epoce wzrostu świadomości ludzie zaczynają też coraz bardziej przywiązywać wagę do tego, w jaki sposób sami mogą przyczynić się do ochrony naszej planety. Po niedawnym szczycie konsumpcjonizmu zaczęto bardziej zwracać się ku minimalizmowi. Tutaj medycyna estetyczna również jest ciekawą odpowiedzią na potrzebę dbania o siebie. Każdy sam powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, co będzie lepsze dla niego i dla planety: kolejna torebka w szafie czy też inwestycja w siebie w postaci zabiegów medycyny estetycznej? Torebka kiedyś i tak trafi na śmietnik. Odpowiednio dobrane zabiegi medycyny estetycznej zaś zaspokoją także potrzebę dbania o wygląd, ale także często wpłyną pozytywnie także na zdrowie i może się okazać, że ich skutki będą bardziej długotrwałe niż kupno nowej torebki.

 

Wiele zbiegów wykorzystuje maszyny, które raz wytworzone, działają przez wiele lat do wielu zabiegów, a ich części można poddać recyklingowi. Korzystanie z zabiegów w profesjonalnych salonach też pozwala często na korzystanie przez specjalistów z większych gramaturowo opakowań kosmetyków, dzięki czemu generuje się mniej śmieci niż gdyby zrobić podobne zabiegi samemu w domu.

 

Czy zatem medycyna estetyczna jest eko? Myślę, że każdy powinien sobie sam odpowiedzieć na to pytanie. A Ty? Jak sądzisz?